W październiku wspominamy postać Patrona naszej Szkoły, świętego Jana Kantego.
Jan Kanty urodził się w Kętach w 1390 roku. Studiował w Akademii Krakowskiej, po jej ukończeniu otrzymał godność profesora tej uczelni i wykładał teologię. Zmarł w wieku 83 lat, świętym ogłosił Go w 1767 roku papież Klemens XIII.
Był człowiekiem niesłychanie pracowitym – wiele lat przepisywał księgi do późnych godzin nocnych. Odznaczał się wielką dobrocią, mądrością, pobożnością i pokorą, a przede wszystkim wielkim miłosierdziem dla ubogich.


J. Adamczewski – „Opowieści starego Krakowa”

O ŚWIĘTYM JANIE KANTYM – PATRONIE MŁODZIEŻY
Święty Jan Kanty pochodził z Kęt koło Wadowic, ale wiele lat swojego życia spędził w Krakowie, tu był księdzem, profesorem Akademii Krakowskiej. I tu też postać jego spowiły legendy, opowieści i została o nim wdzięczna pamięć.
Gdy pewnego dnia, odprawiwszy Mszę Świętą u norbertanek na Zwierzyńcu, wracał przez gęsty las do Krakowa został napadnięty przez zbójców. Oddał im wszystkie pieniądze, jakie miał, i zaręczył, że nic więcej nie ma. Ledwo jednak rabusie odeszli ksiądz przypomniał sobie o trzech zaszytych w płaszczu dukatach. Zawrócił z srogi, szybko dogonił zbójców i wręczył im te zapomniane monety. Zbójcy wzruszeni upadli na kolana i przyrzekli ks. Janowi, że porzucą swoje bandyckie rzemiosło.
Innym razem wędrując brzegiem Rudawy napotkał Jan Kanty szlochającą dziewczynę.
– Co się stało, czemu płaczesz dzieweczko? – zapytał. Niosłam dzban z mlekiem, potknęłam się, dzban się potłukł, mleko wylało, co powie moja gospodyni? – biadała dziewczyna. Święty Jan pozbierał skorupy, które zrosły się w jego dłoniach i gdy zaczerpnął wody z Rudawy – ta zamieniła się w mleko.
Nim został profesorem Akademii był Jan Kanty proboszczem w Olkuszu. Tamtejsi górnicy z kopalni srebra oraz olkuscy mieszczanie, rozpuszczeni nadmiarem bogactw, prowadzili życie wielce nieobyczajne. Z kazalnicy gromił ich za to ks. Jan, ale oni niewiele sobie z tego robili. Rzucił więc na olkuszan klątwę i wówczas złoża srebra zostały zalane wodą i musiano odtąd wydobywać srebro w dużym trudzie i znoju.
Był ks. Jan Kanty opiekunem młodzieży i dzieci. Gdy dzieci musiały iść do szkoły, a było ciemno, a może też deszcz i mgła, to przy złej drodze pojawiła się cudowna ręka niosąca świecę – to św. Jan odprowadzał dzieci, by bezpiecznie doszły do domu czy szkoły.
Wieść niesie też, że gdy wybuchł raz pożar w Krakowie, to św. Jan Kanty ugasił go swymi modlitwami, także miasto i jego mieszkańcy nie ponieśli żadnych strat.
Innym znów razem wracał ks. Jan Kanty do Akademii, w której miał mieszkanie, i spotkał na ulicy zmarzniętego żebraka, zdjął więc z siebie profesorską togę i okrył biedaka. I stał się cud: gdy wrócił do swej izby znalazł na stole togę, którą przed chwila oddał biednemu.
Ta cudowna toga była przez wiele lat przechowywana w leżącym obok uczelni akademickim kościele św. Anny. Każdy nowo wybrany dziekan Wydziału Filozofii wygłaszał pierwszy wykład odziany w togę św. Jana Kantego.
W kościele św. Anny znajduje się grobowiec św. Jana Kantego. Trumnę świętego dźwigają czterej profesorowie w togach jako przedstawiciele czterech wydziałów uniwersytetu. Na ołtarzu stoi popiersie świętego, które wyrzeźbił Franciszek Wyspiański – ojciec wielkiego malarza i poety Stanisława. A obok ołtarza wiszą buńczuki tureckie, zdobyte pod Wiedniem.
Tak oto legenda przeplata się z rzeczywistością. I mimo, że lata płyną, legenda o świętym Janie Kantym wciąż żyje.
Zdjęcia H. T.
- Grób św. Jana Kantego w kolegiacie akademickiej – kościele św. Anny w Krakowie,
- Obraz wiszący w holu Szkoły Podstawowej im. św. Jana Kantego w Świlczy, przeniesiony z kościoła parafialnego,
- Tadeusz Kuntze-Konicz, Cud św. Jana Kantego, ok. 1767, Muzeum Narodowe w Krakowie – Galeria „Sztuka Dawnej Polski. XII-XVIII wiek” w Pałacu biskupa Erazma Ciołka.
.